sobota, 19 lutego 2011

tak śmiesznie mali.

Obudziłam się dziś z, mam wrażenie,okropną ale prawdziwą myślą w głowie.
Wszystko na świecie jest okropnie niestałe i delikatne. Jedyne czego możemy być w życiu pewni to to,że rodzice bedą nas kochać MIMO WSZYSTKO ( a i to nie zawsze się sprawdza ).
Reszta? Reszta pojawia się i równie szybko znika. Czemu to zostało tak boleśnie zaprogramowane? Czemu nie możemy się ze sobą wiązać na zawsze?
Czy komuś naprawde przeszkadzałoby gdyby można było np przysiąc sobie,że będziemy no matter what przyjaźnić się i to wiązałoby nas przyjaźnią dozgonną?
A związki? Jak oprócz nieustannych starań i walki z otoczeniem,żeby utrzymać te osobe przy sobie można sprawić,że ta osoba zostanie już z nami do końca?
Czy to naprawdę życie jest tak okrutne czy to my jesteśmy tak niestali i zmienni?
Nawet jeśli coś jest piękne i prawdziwe to czy można kiedyś przestać się o to martwić?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz