Kochani Najdroższi!
Przepraszam strasznie za te długą cisze na blogu.
Życie od czasu przeprowadzki stanęło na głowie.
Sam fakt mieszkania razem jest przewspaniały, ale stałam się tak zakręcona i 'zabiegana',że po prostu nie miałam kiedy spokojnie usiąść i coś napisać.
Jak nie uczelnia to praca. Jak nie praca to zakupy. Jak nie zakupy to sprzątanie. Jak nie sprzątanie to pranie ( nareszcie mamy nową piękną pralke firmy ooooBeko!). Trzeba jeszcze kiedyś obejrzeć Na Wspólnej. No i sami rozumiecie, nie ma na nic innego czasu!
Ale skoro już udało mi się na chwile zatrzymać to podziele się z Wami tym co udało mi się zauważyć podczas tego zaledwie miesięcznego wspólnego mieszkania.
Mianowicie- człowiek zazwyczaj ucieka od tzw 'nauk rodzicielskich' i tego co oni starali się nam tak pieczołowicie przekazywać. I ja byłam jedną z tych osób. Zawsze miałam wrażenie,że te ich kazania są zupełnie bez sensu i zupełnie do niczego mi się nie przydadzą. A figa z makiem! Codziennie nacinam się na tym,że to co kiedyś tam w przeszłości podszepnęli mi do ucha, dzisiaj ułatwia i usprawnia mi życie. Takie głupie puszczanie pralki,rozdzielanie ciuchów na delikatne, kolorowe, najmocniej zabrudzone. Takie gotowanie zupy. O ludzie jaka mi pyszna pomidorowa wyszła! A to wszystko dzięki Mamie! Już nie wspominając o ogólnym drygu do gotowania,który odziedziczyłam po Tacie! No coś pięknego.
Ludzie! Doceniajcie nudne nauki rodziców i bądźcie im za to BARDZO wdzięczni! Jak to się później w życiu przydaje..
Całuje,
M.
P.S. Nowe Justice. I jak się Wam podoba? Dla mnie szybszy moment mistrzem, reszta trochę 'od czapy' wieć daje 4- !:)
czwartek, 7 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz